Mój ostatni artykuł o tym, że to nie Grecy ściemnieli od Turków, a Turcy od Greków zaowocował paroma wiadomościami od osób o greckim pochodzeniu. Wiem, że Grecji funkcjonuje stereotyp jakoby starożytni Grecy byli blondynami. Ale on upada w zestawieniu z genetyką i antropologią. Jakby Grecy przed Turkami byli blondynami, to mieszkańcy dzisiejszej Turcji też by byli. Bo na terenach Bizancjum które zajęli Turcy mieszkało kilka milionów ludzi. A Turków przybyło kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy. Czyli w najlepszym przypadku 5 dp 10% i od tej garstki wszyscy ściemnieli? Druga sprawa jak ktoś chce wiedzieć jak wyglądali Turcy 1000 lat temu to proszę się przejechać od Kazachstanu do Mongolii. Dużo jaśniejsza skóra i skośne oczy prawda?

Stereotyp , że tacy czyści rasowo Grecy mają jasne włosy i oczy się wzięła zapewne stąd że dość często takie osoby pochodziły z terenów których Turcy nie zajęli. No ale nie ze wszystkich. Półwysep Manii to miejsce które nigdy nie było przez nikogo podbite jakoś blondynów nie widać specjalnie. Wystarczy pojechać do Aeropoli czy pozwiedzać okoliczne wioski. Do tych jasnowłosych Greków z gór jeszcze wrócę. Skoro Grecy byli ciemnowłosi i mieli ciemną karnację podobnie jak wszyscy, którzy mieszkają w regionach gdzie jest dużo słońca, od Ameryki po Azję, to pytanie skąd blondyni? Albo osoby o niebieskich oczach?

Proszę zwrócić uwagę jak to rzadkie jest na świecie. Ani w Afryce, Ani w Amerykach, Ani na Grenlandii ani w Azji nikt nie ma niebieskich oczu ani jasnych włosów. Pomijam przypadki lokalne czy epizodyczne wywołane przesiedlaniami czy historycznymi podbojami. Taką urodę znajdujemy historycznie tylko na północy Europy. Celtowie, Germanie, Słowianie. Może Ilirowie albo Trakowie. Ale tam stanu badań genetycznych nie znam. Generalnie Indoeropejczycy. A Grecy genetycznie są bliżsi swoim przodkom z Anatolii którzy zaczęli się osiedlać na Peloponezie 11.000 lat temu a w Tesalii 9000 lat temu, niż Indoeropejczykom. Fakt miała miejsce ok 4000 lat temu migracja indoeuropejska i nastąpiła domieszka genów, które mogły odpowiadać za jasne oczy i włosy, ale to miało miejsce tylko w Grecji kontynentalnej, nie na wyspach, ani Krecie. I kościach z tamtego okresu znajdujemy jedynie 15% tej domieszki. Indoeuropejczycy przybyli jako garstka osadników, którzy się rozpuścili w tej starszej ludności przybyłej z Anatolii. Zagadką jest natomiast dlaczego cały świat grecki przyjął język przybyszów.

Jednak dużo większy wpływ na pojawienie się w Grecji osób o jasnej karnacji i niebieskich oczach miały masowe migracje Słowian na ziemie Grecji. Nie najazdów, bo najeźdźcy zniszczą, ograbią i wracają do siebie. Ale Słowianie się postanowili w Grecji osiedlić. Przybyli w takich ilościach że Bizancjum straciło na ponad dwa wieki kontrolę na tym wszystkim. Jedno ze źródeł greckich nawet wspominało o tym, że wszyscy Grecy uciekli z Peloponezu. Kronika Monemwazji tak twierdziła. Doszło do tego, że parę instytutów połączyło siły i zrobiono całkiem spore badania genetyczne mieszkańców Peloponezu.
Jeszcze w czasach panowania w Grecji Osmanów w wioskach pod salonikami mieszkali Słowianie, a w miastach Grecy Turcy i Żydzi. Bułgaria i Serbia blisko więc takie migracje między graniczne zawsze są były i będą. Tak samo grecy tez się osiedlali w sąsiednich krajach. Zatem temat Słowian na północy Grecji zostawiam skupię się na Peloponezie bo nad tymi badaniami siedzę od ponad pół roku. Sięgałem do źródeł lingwistycznych, genetycznych i historycznych.

Otóż około roku 600 naszej ery, miało dojść do potężnego najazdu Awarów i Słowian, który to doprowadził do likwidacji Greków na Peloponezie. Wspomina o tym wiele zachowanych źródeł. Zarówno pamiętniki cesarzy Bizancjum, relacje dostojników kościelnych, a także Kroniki Monemwazji. O ile pamiętniki czy dzienniki świadków najazdu Słowian na Peloponez są wiarygodne, o tyle Kroniki Monemwazji już mniej. Po pierwsze powstały kilka wieków później, po drugie są niezwykle dramatyczne i teatralne. Wedle owych kronik, przez dwa wieki noga Greka nie stanęła na Peloponezie, wszędzie rozsiedli się Słowianie i dopiero po 215 latach Bizancjum odbiło Peloponez.

Na ten moment, jest pewne , że Słowianie najechali Peloponez ok 600 roku i żyli tam sobie nie niepokojeni przez ok 200 lat. Co do tego jest zgoda. Ową teorię popierają też badania lingwistów czyli specjalistów od języka. Lingwiści znaleźli na terenie Grecji setki nazw ewidentnie słowiańskich. Nazwy wiosek, rzeczek, strumyków, lasów, górek itp. Takich pozornie nic nie znaczących nazw lokalnych. Po ich rozmieszczeniu ustalono, że Słowianie maszerowali wzdłuż podnóża gór Pindos i przeprawili się w okolicach Rio – Antirio, na Peloponez. Dziś tam jest najdłuższy most w Grecji. Kto nim jedzie najpierw się zachwyca widokami, a potem dostaje zawału, jak się dowiaduje ile trzeba zapłacić za przejazd mostem. Bramka z opłatami jest sprytnie zainstalowana gdy most się kończy, żeby czasem ktoś na widok ceny się nie rozmyślił i nie skorzystał z promu. Na Peloponezie, znów Słowianie osiedlają się na zboczach i u podnóża gór.

A co na to Grecy? Interakcje były zapewne różne. Czasem Słowianie wyganiali Greków i zajmowali ich osady i pola, czasem szli na ziemie niezamieszkałe. Kroniki Monemwazji wspominają, że Grecy wsiedli na okręty i uciekli na wyspy min Sycylię. Jednak nie było aż tak dramatycznie i nie koniecznie musiał być to najazd. Spotkałem się z informacjami, że czasem sami cesarze Bizancjum zapraszali Słowian, na ziemie wyniszczone przez najazdy, zarazy i głód. Niemniej faktem jest, że cała sprawa wymknęła się Bizancjum z rąk na jakieś 215 lat. Bo Słowianie robili na Peloponezie co chcieli. A co chcieli? Ano się osiedlić siać, orać , doić krowy i sobie spokojnie żyć. Warto zauważyć, że Grecy woleli wybrzeża, natomiast Słowianie podnóża gór. Nie zawsze było miło bo przecież Słowianie parę razy oblegali Saloniki. Jak Salonik nie zdobyli to się osiedlili w okolicach. Celnie to opisuje polska, genialna monografia „Saloniki miasto duchów”. Książka opisuje losy miasta od 1450 do 1950 roku. Gruba jak porządny słownik, ale czyta się ją jak pamiętniki Masy, albo dziewczyn z Dubaju. Po prostu wciąga. Grecy mieszkali w Salonikach, a okolicznych wioskach Słowianie. Przy czym ludzie wtedy nie utożsamiali się z narodowością, a z religią. Prawosławny to swój, muzułmanin, to wróg i okupant. Do 1913 roku w północnej Grecji było wiele wiosek słowiańskich. No ale wróćmy do Peloponezu z lat 600-800 naszej ery. Osłabione Bizancjum nie było w stanie ani inwazji zapobiec ani jej kontrolować. Niemniej nie doprowadziła ona to wygnania Greków.
Kościoły przetrwały, miasta przetrwały, podobnie jak administracja. Tyle, że zrobił się tam bałagan. Być może pewne grupy Greków migrowały do Włoch i na Sycylię. Być może niektórzy się gdzieś przenieśli. Ale nie było tak, że Peloponez upadł cywilizacyjnie i wszędzie siedzieli Słowianie. Słowianie się osiedlili obok Greków. Jak często Greków przeganiali, czy im palili wsie, czy dochodziło do czystek etnicznych i na jaką skalę tego nie wiem. Na pociechę dodam, że nikt nie wie. Można powiedzieć, że mimo pewnych tarć Słowianie zamieszkali obok Greków.
Mamy dane historyków, mamy dane od lingwistów czego więc brakuje w naszym dochodzeniu?
Genetyki!
Tej okropnej nauki, która doprowadza wielu historyków do zawału.

I tutaj genetyka nam wszystko ładnie potwierdza. Przebadano setki osób z różnych regionów na Peloponezie i porównano ich geny z genami Sycylijczyków, Włochów, Polaków, Białorusinów i paru innych populacji. I co wyszło?
Są regiony Peloponezu, gdzie mieszkańcy mają 15% genów słowiańskich. Są takie gdzie nie mają ich prawie wcale. Wniosek z tego taki, że rzeczywiście doszło do masowej migracji słowiańskiej na Peloponez, ale też, że nie na cały bo pewne regiony pozostały czyste. Badano tylko Peloponez, ale dam sobie rękę obciąć, że badając podnóża Pindosu i Macedonię będą regiony z jeszcze większym udziale genów Słowiańskich. Peloponez się nie wyludnił, Grecy nie uciekli. Przez 215 lat Słowianie i Grecy mieszkali obok siebie zachowują odrębność językową kulturową i uwaga, religijną. Bo Słowianie byli wtedy poganami, a Grecy chrześcijanami. Jak Państwo pamiętacie z historii
starożytnej Grecji, to największym problemem była tam ziemia. Skąd w roku 600 ne jest w Grecji miejsce dla nowych osadników? Wiec odpowiem. Kilkadziesiąt lat wcześniej, w roku 536 mieliśmy globalną klęskę głodu wywołaną wybuchem jakiegoś wulkanu, a zaraz potem kilka fal dżumy. Napisałem jakiegoś wulkanu bo nie jest pewne jakiego. Jak wspomniałem, być może sami władcy Bizancjum zaprosili Słowian do osiedlenia się, tylko że sprawa się wymknęła spod kontroli. A być może Słowianie przychodzili falami, jedni zaproszeni inni nie.
Sam fakt masowej migracji Słowian do Grecji jest poświadczony, badaniami historyków, lingwistów i genetyków. Więc pewnik.

Około roku 800 Bizancjum zaczęło zgreczać Słowian. Najpierw ich ochrzczono, później uczono greckiego, później kazano im płacić podatki i zaproponowano co zdolniejszym możliwość kariery w armii, administracji czy hierarchii kościelnej. Celowo użyłem słowa zgreczać bo tak pisali autorzy współcześni tym wydarzeniom. Można by napisać, że zhellenizowano Słowian. Ale nie, bo zhellenizowanie oznaczało wtedy, że ktoś przyjmuje kulturę grecką, taką wyższą. Np nauczy się dzieł Arystotelesa czy czołowych teologów. Zgreczenie oznaczała, że Słowianie zaczęli się posługiwać prostym językiem greckim, ochrzścili się i z czasem poczuli się Grekami.
Mimo, że osoby o korzeniach słowiańskich są w Grecji mniejszością w pewnych rodzinach czy regionach, mogą się ujawniać geny słowiańskie właśnie poprzez narodziny osób o jasnych włosach czy niebieskich oczach.

A co do nazw? To proszę bardzo. Góry nad moją wioską czyli nad Kokkino Nero mają dwie nazwy. Grecką, Ossa i słowiańską Kissavos. To od słowa kisza, które oznacza w serbskim deszcz. A północne stoki gór Kissavos maja największą sumę opadów rocznych w Grecji. Wiec góry deszczowe. Pozar to miejscowość z gorącymi wodami. Nazwa jest słowiańska, skojarzona z ogniem. Co do Zagory nie ma pewności bo jedna wersja mówi że to grecka zoa agora, czyli punkt handlu zwierzętami, druga, że słowiańskie określenie miejsca za górami.
Nie ma narodów czystych, jakichś jednolitych i niewymieszanych. Wszyscy pochodzimy od populacji homo sapiens, które wyemigrowały z Afryki. Wszyscy więc jesteśmy spokrewnieni. Wędrówki przed tysiącami lat, mutacje i warunki naturalne doprowadziły do tego, że zaczęliśmy się różnicować językowo i wyglądowo. A potem natrafialiśmy znów na siebie i znów mieszaliśmy się.
Może poza mieszkańcami wyspy Sentinel Północny. Tam tubylcy zabijają obcych, a jak widzą helikopter to strzelają z łuków i dzid. Tam na pewno się miejscowi z nikim nie mieszają.

Reasumując. Jak ktoś w Grecji ma jasne włosy lub oczy znaczy że najprawdopodobniej wśród przodków miał kogoś ze Słowian. Mógł też mieć blond włosy po starożytnych przodkach. Ale zaznaczę tu, że mimo iż w starożytnej Grecji blond osoby się pojawiały, to jednak rzadko. W domieszki celtyckie, germańskie czy inne nawet nie wchodzę bo całość tematu zasługuje na opasłą książkę.