Gdzie tu mieszkac co tu robić?
Do Salonik przyleciałem nocą ciemną I ciepłą. Witaj Grecjo! Mialem zabookowany hotel w salonikach niedaleko dworca, wiec sobie, wziąłem taksówke za 20 euro. Zapytałemw cześniej bo taksówki na dworcach I lotniskach odobnie jak kantory mają obyczaje mocno zbujeckie, jak cie tam nie ograbią, nie okancą I nie obedrą ze skóry to jesteś szczęsliwy. Kiedyś jak leciałem z Danii to nam lot przerzucili do Katowic, bo w krakowie była mgła a polska tradycja lotnicza źle mgły wspomina. No to hop . Lecimy , człowiek zmięty otumaniony bo tam o 4 była pobudka, więc nie myśli lepiej niż pudel, którego z praniem wrzucił ktoś do wirówki. W Katowicach lało, to lecimy z samolotu do hali odpraw zobaczyć czy torby nasze przyleciały z nami i dowiedzieć się co dalej z nami będzie i jak nas zawioza do Krakowa. Nie miałem złotówe, a miałem euro, zatem rozglądałem się za jakąś wymienialnią. I proszę jest. Mała budka pewnie wynajeta od dozorcy. Podchodzę kłade unijne banknoty, dostaje w rewanżu poczet królów polskich. Fajne te króle brodate w koronach, tylko cos ich mało. Pytam panny w budce czy się nie pomyliła. A ta że nie bo taki teraz kurs euro. Oooo pomyslałem! To się kraj rozwija, tydzień temu za euro dawali 4,2 a dziś 3,5, W tym tempie, za parę miesiecy Euro będzie wymieniane 1 do 1 a biznes nafotowy przerzucie się na rozliczenia złotówkowe z dolarowych. Szwajcarzy zamkną banki, a światowa finansjera skupi się wokół PKO. No okazało się, że nie. Jak już wyszedłem na miasto okaząło się że dalej euro jest po 4, 2 tylko budka ma jakieś swoje szachrajskie przeliczniki. Grecka taksówka zawiozła za ile obiecała, nie zrobiła mi wycieczki krajoznawczej, tylko prosto pod hotel.
Hotel w stylu kolonialnym, trochę taki przepych jak kiedyś w Detroit. Sztukaterie, kolumienki i secesyjna brama. Taki niby barok niby neoklasycyzm. Zapowiadało się jak burdel z filmów Felliniego. Czyli płaskorzeźby i złocenia, a pokojach włochate pająki wielkości dłoni, na ścianach i wyjące rury.
Pokój był mały, obskurny że się bardziej nie da, ale czysty, klimatyzowany, ręczniki nie miały dziur. Na jedną noc ok.
Nazajutrz szybka kwa przy drodze i do pociągu i do Leptokarii , gdzie mam chwilową bazę wypadową. Ledwie zajechałem, a tu już znajomy doktor Aris, ten co cuda doświadczył na Atos, że ma dla mnie mieszkanie. I to jakie!. Mam mieszkać z Mileną, jego serbską asystentką, która się tam marnuje bo by mogła robić karierę na rozkładówce magazynów dla panów. Ale cuda Panie! No to jedziemy dobijać dile, a tu jakieś niespodzianki co chwila. Najpierw się okazuje, że mamy płacić jeden czynsz ekstra dla pośrednika. Potem zaś, że mam płacić za 7 miesięcy a będę mieszkał wszystkiego może z 4… Coś mi się źle spało z tym. Rozbój w bały dzień mimo serbskiej bogini seksu w wieku moich córek. Nie następnego dnia jedziemy zobaczyć te Luwry i Wersale. Jak zobaczyłem Katerini, to mi się przypomniały jakieś filmy z bliskiego wschodu. Ciasno, napchane budynków ani przejechać ani zaparkować. Miasto ma urok osad na terenach plemiennych Pasztunów, na pograniczu afgańsko pakistańskim. Ludzie krzyczą machają rekami nie wiadomo czy się biją czy coś sprzedają. W końcu mamy oglądać te pałace. A tu znów niespodzianka. Miały być 4 pokoje plus salon i dwie łazienki. Czyli każde z nas po 2 pokoje ma. A tu nie. Mamy dostać 2 pokoje w sumie, bez salonu i łazienkę z kuchnią. Właściciel stwierdził, ze wynajmie pół mieszkania. Tak z dnia na dzień. Kasę spuścił z 400 na 300 a daje połowę tego co oferował. To cena bez mediów prądów i niczego. Przed wejściem do klatki schodowej, każe nam włączyć latarki bo tam nie ma prądu. Oho coraz lepiej. Milana lekko w szoku i pyta czy ja przenocuje do czasu aż nie znajdziemy czegoś innego. Mówię ok, jak będzie tragedia to pomieszkasz ze mną w hotelu. Otwarto drzwi i weszliśmy… Jak zobaczyłem gdzie mam mieszkać, to miałem ochotę oknem wyskoczyć. Jak widzieliście film „Skazani na Shawshang” czy jakos tak, to jeden czarny gośc dostał tam pokoik do mieszkania, pokoik był taki, że gośc się powiesił a przed tym napisał że tam był. Meble sprzed 50 lat wyposażenie sprzed 100. Bibeloty w stylu wieża Eifla z odpadająca pozłotą i jakieś tapczany na jakich by pijaki w melinie nie chciały spać. Łazienka z kafelkami jak z przedwojenne prosektorium, a kuchnia z jakimiś sprzętami z czasów popularności Roya Orbisona. Generalanie całość wyglądała, jak jakaś dziupla CIA w Bejrucie 50 lat temu. Albo tajne więzienie. Każ komuś tam mieszkać tydzień to się przyzna do wszystkiego. Poszliśmy finalizować transakcję, biuro obskurne, zasyfione, zawalone papierami i kolejna atrakcja. Za ten wyleniały apartament trzeba płacić od razu z góry za 7 miesięcy. To już apogeum. Na czym znów ci goście chcą naciągnąć, gdzie będzie kolejny wałek? Okaże się nagle, że za klamkę mamy dopłacić, za patrzenie w okno, albo klucze? Takie dile to na giełdzie samochodowej z Mirkiem handlarzem. Więc zostawiłem tam Milenę, a sam mieszkam na razie w hotelu w Leptokarii wraz ćwierć tony oliwy, na które nie mogę znaleźć pudełek. Mieszkam tu czasowo, bo czeka mnie wyprawa na Peloponez, ale co i jak z tym, w następnym odcinku.