
Przyleciałem do Grecji na początku marca. Przede wszystkim zobaczyć jak mi się będzie mieszkało w Larissie, po drugie zwiedzić parę rzeczy na Peloponezie i sfilmować przycinanie gałęzi drzew oliwnych. Przy okazji dalej zgłębiać tajniki oliwy. Poza tym lepiej mi się pisze w Grecji, więc jak mam jakieś zajęcia takie komputerowo pisarskie to wolę siedzieć w Grecji. Bo i ładniej i weselej. I najważniejsze kawa jest kawą. Ta po grecku jest grecka ta nes jest nes i nic się nie zmienia.

Posiedziałem tydzień w Kokkino Nero u znajomego w hotelu, ale tam zimno jak diabli, a po chleb trzeba dojeżdżać. Co rano miała być kawa i śniadanie, a szef wstawał jak się obudził. W pokojach zimno jak w psiarni. No ale był na to system, bo mieszkałem obok recepcji, a tam był kominek. Był do czasu, aż inny z gości hotelowych nie rozpalał ognia po pijaku tak, że mało hotelu nie spalił, a potem nagadał właścicielowi, że to niby ja i skończyło się tak, że hotelarz nas wygonił.
Z moim mieszkaniem w Larissie było tak. W lecie wszyscy zapraszali, a jak przyjechałem to nagle do jednego kuzyni z Ameryki przylecieli, innemu się matka pochorowała, u innego rura z wodą pękła i tak dalej. Spoko stary, wpadaj w zimie pomieszkasz, pohulamy… No a jak przyszło co do czego to musiałem hotel wynajmować. Pohulaliśmy jak piraci z Karaibów. Czas mi było więc jechać na południe. Plan był taki. Odwiedzić plantacje oliwne w Magnezji co tam niby oliwy są bio i eko. To tam się przespałem na statku u kapitana. Później jechać przez Lamię do Agii Theodori do hotelu Siagas, tam się przespać może parę nocy i następnie do Lutraki, do Petrosa i Fanisa. W Lutraki chciałem sobie bazę zrobić i stamtąd sobie eksplorować Peloponez i dokończyć książkę. Plan szedł na początku, co najmniej jak akcja Barbarossa Niemcom (atak na ZSRR w czasie II Wojny Światowej, zakończony totalną klęską Niemiec).

Lamia z przyległościami to bardzo stara okolica. Tereny były zasiedlone już w Neolicie. Czyli w początkach cywilizacji, które to zaczęły się (tak początki zaczęły się, innej konstrukcji jasnej i czytelnej tu nie widzę), w Grecji 9000 lat temu. W historii Grecji, Lamia nie odgrywa jakiejś niezwykłej roli w stylu Aten czy Sparty. Jest jest dobrze prosperującym polis położonym na przecięciu szlaków handlowych świata greckiego. Tak, bo Grecja antyczna, czy to w epoce brązu, czy w okresie klasycznym skupiała się na Peloponezie, w Attyce i na wschodnich wybrzeżach. Zachodnie odżyją dopiero w czasach rzymskich i późniejszych. Proszę sobie zobaczyć na mapę miast greckich. Na wschodnim wybrzeżu lub w jego okolicach mamy: Saloniki, Larissę, Volos , Lamię, Teby. Później jest Attyka z Atenami i Megarą. A na zachodnim wybrzeżu? Arta , Parga, Ioanina? W starożytności nic nieznaczące osady. Tam mieszkały dzikie górskie plemiona. Tak więc Lamia znajduje się na głównym szlaku komunikacyjnym Grecji , na wschodnim wybrzeżu i w miejscu gdzie drogi lądowe się rozgałęziały. Jedna szła na południe do attyki i Beocji, druga na zachód w stronę Delf i Etolii. W Lamii miała stacjonować flota i armia perskiego króla Kserksesa przed bitwą pod Termopilami. Oo Lamii bierze też nazwę wojna jaka wybuchła w Grecji po śmierci Aleksandra Wielkiego. Polis greckie postanowiły wtedy zrzucić macedońska hegemonię w Grecji, jaką ustanowił ojciec Aleksandra, Filip II. Właśnie w Lamii schroniła się armia macedońska pokonana przez Greków pod Termopilami. To była II bitwa pod Termopilami, trochę ponad 150 lat po słynnej obronie Termopili przez Spartan. Macedończycy siedzieli więc w oblężeni w Lamii, aż nie przybył posiłki z Azji. Wojna Lamijska nie miała jakichś spektakularnych zwycięstw, raczej umęczyła niż pokonała Greków z południa do czasu, aż z powrotem uznali przywództwo Macedonii w świecie greckim. W średniowieczu Lamia była splądrowana przez Normanów podobnie jak Teby i Saloniki, i parę innych miast. Później zajęli ja krzyżowcy, aż wreszcie Turcy. Po odzyskaniu niepodległości w 1830 roku, Lamia była miastem granicznym. Na północ od miasta były jeszcze posiadłości tureckie, odbite dopiero 82 lata później, w trakcie I Wojny Bałkańskiej . To była wojna w której, Serbia, Czarnogóra, Grecja i Bułgaria wspólnie zaatakowały Turcję w Europie. Umowa była taka, kto co wydrze Turkom, to sobie włączy do swojego państwa. Po tej wojnie Grecja odzyskała Epir, Tesalię, trochę Macedonii i Kretę. No ale nie całą północ, bo Bułgarzy walczyli skutecznie i dzisiejszy region Tracji czy Seres, znajdowały się pod panowaniem bułgarskim. Bułgaria była z dwa razy większa niż obecnie. Uwaga! W trakcie I wojny bałkańskiej, niewiele brakło, a Bułgarzy zajęliby Saloniki. Armia grecka weszła do salonik, na 8 godzin przed bułgarską ! Tak że było na styk. Mimo wielkich sukcesów Bułgaria była niezadowolona ze zdobyczy terytorialnych, więc rozpoczęła kolejną wojnę walcząc ze swoimi byłymi sojusznikami. Do wojny włączyły się też Turcja i Rumunia. Bułgarzy szybko przegrali i tracili sporo terytoriów, na rzecz tych z którymi walczyli. Coś dostała i Rumunia, i Serbia i Turcja, a Grecja właśnie Trację i tereny na północ od półwyspu Chalkidiki i na północ od Salonik. Wtedy to się ustanowiły na trwałe granice Grecji w Europie.

Jak ktoś chce wjechać od Lamii, powinien się pomodlić do patrona kierowców, świętego Krzysztofa. GPS nie pomoże. To miasto to prawdziwe wyzwanie dla kierowców. Jak ktoś ma żonę co się nieustannie rwie do kierownicy, to niech jej da prowadzić w Lamii. Gwarantuję że ucieknie z samochodu z krzykiem. Proszę państwa uliczki Lamii to istny labirynt wąskich dróżek, do tego kąty nachylenia są czasem takie, że tylko na jedynce można jechać !!! Jadąc przez Lamię, to z jednej strony będziecie słyszeć jak wasze lusterko uderza, o lusterka zaparkowanych samochodów, a z drugiej, jak uderza w przechodniów chroniących się na chodniku szerokości 30 centymetrów. Po wyjeździe z Lamii możecie sobie też z lusterek zdjąć siatki z zakupami jakie na pewno zaczepią się w czasie przejazdu przez miasto. Znaki zakazu wjazdu czy nakazu ruchy pełnią funkcje raczej ozdobne, a jak wspomniałem GPS wariuje. Raz mnie wyprowadził pod cmentarz, innym razem na czyjeś podwórze. Ale w końcu, jakimś cudem dotarłem na wzgórze nad miastem by odwiedzić… Zupełnie nie znane a zarazem jedno z lepszych muzeów w Grecji!!!

Tak proszę państwa. Kto z was był w muzeum w Lamii? Kto w ogóle o nim słyszał? A tam wspaniale zorganizowana kolekcja. Tam macie państwo bardzo dobrze ułożoną podróż przez dzieje starożytnej sztuki greckiej. Od neolitu, poprzez epokę brązu, wieki ciemne, kres archaiczny, klasyczny, hellenistyczny do czasów rzymskich. Ba nawet nawet wyszczególnione są już takie niuanse jak okres wczesno helladzki, średnio helladzki i tak dalej. Archeolodzy i historycy sztuki powinni je obowiązkowo odwiedzić. Od razu pomyślałem o studentce archeologii jaka poznałem w Krakowie w tamtejszym muzeum archeologicznym, przy okazji zwiedzania ekspozycji o Pompejach. Więc tu pannę pozdrawiam przy okazji jak to czyta. Zatem muzeum genialne, bo widzicie jak to wszystko ewoluowało. Narzędzia, ceramika, ozdoby , odzież czy naczynia. Nie ma tam rzeczy monumentalnych i wielkich. Ale są drobne i w wielkiej obfitości. I jeszcze raz dodam, wszystko bardzo logicznie i sensownie rozmieszczone. Może z czasem się dorobią tłumaczenia plansz na angielski bo warto. Zatem muzeum warte i godne polecenia, a zrazem dla archeologów obowiązkowe. Tak obowiązkowe jak dla muzułmanów pielgrzymka do Mekki. I widoki. Muzeum jest w starej twierdzy , jak wspomniałem na wzgórzu, więc i widoki są wspaniałe.
Twierdza chyba nie była nigdy zdobyta. I nie nie ma się co dziwić. Każdy, kto chciał ją atakować zapewne gubił się w mieście i nawet nie podszedł pod jej mury. Wyjazd z muzeum to kolejna przygoda samochodowa. Pierwsza próba zakończyła się błądzeniem w labiryncie uliczek, które mnie wyprowadziły z powrotem pod muzeum. GPS kompletnie nie pomógł. Może tam co tydzień zmieniają kierunek ruchu? GPS wołał jednocześnie bym skręcił w prawo i w lewo, a ekran migał komunikatem „szukam trasy”. To szukaliśmy razem trasy, i ja i GPS. W końcu wyjechałem na obwodnicę od strony północnej i stamtąd już jakoś wydostałem się na południe miasta i pojechałem dalej w stronę Termopili.
Cześć. Od 25 lat jeżdżę do Grecji i większość miejsc, o których piszesz znam ale fajnie się czyta Twoje teksty. Mam nadzieję, że zbierzesz je w całość i uda Ci się wydać książkę. Trzymam kciuki. Pozdrawiam. Piotr.
A dziekuję za miłą opinię i mam dobrą wiadomośc. Otóż pierwszą książkę o Grecji wydałem tak hucznie, że musiałem dodruk robić.A teraz skończyłem druga i własnie siedze nad jej korektą.